Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczki

Dystans całkowity:1415.92 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:34
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:64.36 km i 3h 15m
Więcej statystyk
  • DST 37.35km
  • Czas 02:32
  • VAVG 14.74km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

podlasie, dzień 3.

Piątek, 14 lipca 2017 · dodano: 14.07.2017 | Komentarze 11

Dziś odwiedziłem kolegów w starej firmie. Rety część poodchodziła, część poumierała. Niewielu ze starej wiary jeszcze pracuje.
Hmmm Starość?
O nie, nie. Nie wolno tak myśleć.
Potem pojechałem do Białegostoku, kupić bilet na jutro do domu.
Masakra, ludzi tyle jakby wszyscy chcieli wyjechać z miasta, a tylko dwie kasy czynne.
Nie miałem gdzie zostawić roweru, a z rowerem w kolejce nie dało się stać.
Pojechałem więc z powrotem do Choroszczy.
Droga z Białegostoku w kierunku Kruszewa to oczywiście ( a jakżeby inaczej) DDRka z kostki.
Po dojechaniu na miejsce, znów udałem się do parku. Wspomnienia i sentyment ciągnie mnie tam bardzo.
Wieczorem pojechałem z bratem na grób mamy.
Jak zwykle przywitaliśmy się z mamą jakby nadal żyła, słowami:
- Cześć Mania. ( Mania dlatego, że w dzieciństwie bardzo lubiliśmy film "Sami Swoi)
Wyczyściliśmy pomnik i pojechaliśmy do Białegostoku po ten cholerny bilet dla mnie.
Choroszcz to nie jakaś tam pierwsza lepsza mieścina. Nawet fabrykanci tu mieszkali, pracowali i umierali.

Jakie było moje zaskoczenie, kiedy w kasie na dworcu dowiedziałem się, że nie ma wolnych miejsc z możliwością przewiezienia roweru nawet w pociągach z przesiadkami do Łodzi na jutro.
No cóż, zostało kupić bilet na niedzielę, tak więc jutro jeszcze szwędaczka rowerowa na Podlasiu.

Trasa.


Kategoria wycieczki


  • DST 10.20km
  • Czas 00:33
  • VAVG 3:14min/km

Podlasie c.d.

Czwartek, 13 lipca 2017 · dodano: 14.07.2017 | Komentarze 5

Siedzę nadal u brata.
Wczoraj rano miałem jechać do rodziny za Białymstokiem, niestety tak lało, że odpuściłem to sobie. Pojechaliśmy z bratem dopiero wieczorem samochodem.
Przed południem przestało padać, więc wybrałem się poodwiedzać starych znajomych i sąsiadów. Jazdy mało, bo nie to było celem wyjazdu.
Dziękuję Kminkowi, Stepkowi, Grygiemu i Leszkowi za miłe chwile.
Potem pojechałem do parku, gdzie złapał mnie deszcz.









Kategoria wycieczki


  • DST 61.66km
  • Czas 02:49
  • VAVG 21.89km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

U rodziny na Podlasiu.

Środa, 12 lipca 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 3

No i dojechałem. Jest zaje...fajnie :)
Relacja jak wrócę.

Narew w Waniewie wygląda cudnie.


Trasa.


Kategoria wycieczki


  • DST 101.40km
  • Czas 05:01
  • VAVG 20.21km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak nie wyszło jedno, to uda się drugie :)

Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 15.06.2017 | Komentarze 6

Dziś miałem jechać w Wielkopolskie tereny. Niestety nie udało mi się wgrać śladu trasy do endomondo, więc trzeba było wymyślić coś innego.
Wybór padł na Nieborów. Trasa w większości jest mi znana, więc przed 8 rano ruszyłem w drogę.
Początkowo niechało się jakoś niemrawo, może po wczorajszej pracy czułem się jakiś taki mało nastawiony na kręcenie.
Jednak po wyjechaniu z Łodzi było coraz lepiej.
Nawet podjazd pod Kalonkę łyknąłem jakoś bez problemu.
Asfalty całkiem dobrej jakości, pogoda dopisała, tereny Wzniesień Łódzkich pofałdowane i urozmaicone.

Nawet Szczecin zaliczyłem :)

Jedynie drogi serwisowe przy A2 momentami mnie zaskakiwały :)


Mimo wszystko jazda sprawiała frajdę i dość szybko dojechałem do Nieborowa.

Dojeżdżając pod pałac zauważyłem, że kolejka do kasy jest jak na kolejkę linową na Kasprowy, ale w miarę szybko kupiłem bilet, przypiąłem rower i poszedłem zwiedzać.




Na tyłach pałacu masa ludzi no i trochę lepiej wszystko wygląda niż od frontu.



Jedynie co mnie bardzo rozczarowało, to część parku, w której kilka lat temu zrobiono ogród z ziołami. Był tak niesamowity zapach, że oboje z Anią byliśmy tym zafascynowani.
Teraz jakiś ogrodnik poszedł na łatwiznę i posadził same kwiaty. Wygląda to bardzo skromnie i w sumie mało estetycznie.

Tylko samo wejście do tej części ogrodu wyglądała całkiem dobrze.

Potem poszedłem do części parku, gdzie można bylo pospacerować przy kanałach parkowych.



W końcu trzeba było się zbierać, więc powoli ruszyłem do wyjścia.



Ruszyłem w drogę powrotną do Łowicza, po drodze robiąc przerwę na mały posiłek.
Kiedy wszedłem do budynku dworca w Łowiczu, usłyszałem z megafonu, że pociąg do Łodzi Kaliskiej odjeżdża za 5 min., więc rower pod pachę i biegiem schodami, nad peronem.
Udało się zdążyć i wrócić do Łodzi.
Potem dokrętka po mieście, aby dobić do pierwszej setki w tym roku.
No i tyle :)


Kategoria wycieczki


  • DST 22.70km
  • Czas 01:13
  • VAVG 18.66km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka.

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 01.05.2017 | Komentarze 7

Wstałem rano o 8. Spałbym pewnie dalej, ale Anuszka obudziła mnie na kawę. I dobrze, szkoda dnia na spanie. Pomyślałem, że dobrze by było pokręcić trochę kilometrow dla Kórnika. Jak pomyślałem, tak zrobiłem i o 11 wsiadłem na rower uruchamiając aplikację kręć kilometry. Od samego początku szwankowała pokazując, że jadę z prędkością 1,34 km/h. Kij z tym, ważne, że liczy czas i dystans.
Pojechałem al. Włókniarzy, potem Mickiewicza do Piotrkowskiej i dale w kierunku Zgierskiej.


Park im. Poniatowskiego.

Na Piotrkowskiej zbierano podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie likwidacji gimnazjów. Ludzi jak na wolny dzień na łódzkich Krupówkach, niewielu. Tylko rowerzyści powstawali.
Na Placu Wolności remontują Tadzia Kościuszkę.

Pomnik Tadeusza Kościuszki.

Potem Pojezierską i Warszawską do Wycieczkowej.

"Kaloryfer" - parking przy Wycieczkowej. 

Potem lasem do Arturówka. A tam jakiś piknik. Rozstawione namioty, masa ludzi. Czyli typowe spędzanie czasu przez Polaków. Usiąść, wypić i wężykiem iść do domu.

Piknik w Arturówku.


Kałuża w Arturówku.

I potem do domu.
Wkurzyłem się na tą aplikację kreckilometry. Myślałem, że wykręcę trochę kaemów dla Kórnika, a tu nic z tego. Trzeba będzie ślad trasy jakoś przenieść do aplikacji, jeśli będzie taka możliwość i nie korzystać z niej więcej w telefonie.
Pogoda taka sobie. Pochmurno, wietrznie, ale nic to. Może ten wiatr przegoni te chmurzyska i będzie już ciepło.


Kategoria wycieczki


  • DST 9.20km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.44km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna jazda o poranku.

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 02.04.2017 | Komentarze 5

Umówiłem się wczoraj z Obisem, że spotkamy się dziś na dworcu Łódź Fabryczna po 6 rano. Tak więc dziś pobudka o 5 rano, kawa, kiwanie w fotelu dla skutecznego obudzenia się i w drogę.
Mimo tego, że budowa dworca zakończyła się już jakiś czas temu, to dziś byłem tam po raz pierwszy.


Nawet dron latał nad dworcem.

W porównaniu ze starym dworcem, ten nowy wygląda super- hiper nowocześnie. Ciekawe jak długo takim zostanie.


Na poziomir peronów tak to wygląda.


Cieszę się, że kolejny forumowicz odwiedził Łódź. Była okazja się spotkać, pogadać, spędzić czas razem.
Obis, dziękuję za udany weekend i mam nadzieję do zobaczenia.


Kategoria wycieczki


  • DST 40.90km
  • Czas 02:02
  • VAVG 20.11km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkanie i krótka eycieczka.

Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 01.04.2017 | Komentarze 4

Rano pojechałem zrobić zakupy w Biedrze.
Po południu spotkałem Obisa, który przyjechał z Wrocławia do Łodzi.
To kolejny znajomy z forum podrozerowerowe.info, którego miałem przyjemność przewieźć po mieście.
Pojechaliśmy do Manufaktury na obiad, a potem do Rzgowa, gdzie Obis miał załatwiony nocleg.
Fajnie robić za przewodnika i spotkać kogoś, kogo znało się do tej pory tylko wirtualnie.
Do domu wróciłem ok 21.
Jutro z samego rana w planach dworzec Łódź Fabryczna.


Kategoria wycieczki


  • DST 15.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 20.93km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnanie Kota.

Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 18.07.2016 | Komentarze 0

Wpis z niedzielnego dojazdu na dworzec z Kotem i powrót do domu.


Kategoria wycieczki


  • DST 67.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 22.97km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Krótka wycieczka z Kotem :)

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 7

W sobotę miałem jechać do Nieborowa. We czwartek napisał do mnie Kot, jednak tą wiadomość odczytałem dopiero w piątek rano.
Pomyślałem wtedy:
- O nie, takiej okazji nie można odpuścić. Nieborów poczeka.
Umówiliśmy się, że odbiorę Kota w okolicach Łodzi i już razem pojedziemy do miasta fabrykantów.
Cały piątek żyłem tym WYDARZENIEM :)
Po pracy ogarnąłem wszystko w domu, żeby już Anuszka nie musiała nic robić, w sobotę rano zrobiłem obiad. Haha, widzicie jak faceta można zmotywować do pracy w domu, żeby tylko mógł wybrać się na rower? :)
W sobotę odprowadziłem Anię na przystanek do pracy, a sam pojechałem po Kota.
Koleżanka jechała dzielnie, długa trasa z sakwami na pewno nie była łatwa.
Dojechałem do Kwiatkowic i tam postanowiłem poczekać.
Po dłuższym oczekiwaniu nastała ta wiekopomna chwila. Nadjechała Marzena. Miłe pierwsze spotkanie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Po krótkiej przerwie pojechaliśmy w kierunku Łodzi. W Konstantynowie Łódzkim złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy na przystanku.
Po dotarciu do Łodzi udaliśmy się do Manufaktury, bo Marzena ( ja zresztą też) po całym dniu jazdy była po prostu głodna.
Zostawiliśmy rowery na strzeżonym parkingu i poszliśmy na obiad.
Po obiedzie pojechaliśmy do pałacu Schweikerta, który koleżanka chciała zobaczyć. I tu spotkała mnie mała przygoda. Kiedy skręcaliśmy z Gdańskiej w Legionów na zakręcie spojrzałem do tyłu, aby sprawdzić czy Marzena nie złapie kołem torów tramwajowych. W tym momencie sam wpierniczyłem się przednim kołem w torowisko. Szybki fikołek, jeszcze szybsze pozbieranie zwłok z jezdni zakończyło upadek. Z rowerem całe szczęście wszystko ok. Kolano trochę bolało, ale po chwili przeszło.
Pojechaliśmy przez Plac Wolności na Piotrkowską, którą Kot był zachwycony, a mi się gęba cieszyła, że mogłem pomóc.
Po kilkunastu minutach byliśmy już przy pałacu. Marzena mogła zobaczyć pałac i zabytkowy park.
Udało się też załatwić nocleg w pałacu, tak że rozbijanie namiotu nie było potrzebne.
Tu padł mi telefon i Strava już nie mogła zapisać śladu.
Po zwiedzeniu pałacu pojechaliśmy jeszcze do Kauflandu, gdzie pracuje moja Ania, bo dziewczyny chciały się poznać. I znów miłe spotkanie, pogaduchy, kilka zdjęć, szybkie zakupy tuż przed zamknięciem sklepu i wróciłem z Kotem do pałacu, gdzie pomogłem zainstalować się na nocleg. Pożegnaliśmy się i wróciłem do domu, obiecując że przed 6 rano przyjadę i odwiozę koleżankę na dworzec.
Spałem może ze 2 godziny, bo bałem się zaspać :)
Rano stawiłem się w pałacu i razem pojechaliśmy jeszcze na Piotrkowską, na której w niedzielę o poranku życie jeszcze trwało w najlepsze :)
Kilka zdjęć i ruszyliśmy na dworzec. Dopiero później zorientowaliśmy się, że nie musieliśmy się tak spieszyć, bo pociąg jest dopiero za godzinę. Kawa i towarzyska rozmowa sprawiły, że czas szybko minął. Pomogłem Marzenie wsiąść do pociągu, pożegnaliśmy się i wróciłem do domu.
Podsumowując. Bardzo udana, miła i motywująca sobota i niedziela.
Marzena serdeczne dzięki za mile spędzony czas, rozmowy i wspólne kilometry.
Mam nadzieję, że to nie był ostatni raz. Zaproszenie masz do nas do Łodzi do końca życia. Taka złota karta :)



Kategoria wycieczki


  • DST 128.10km
  • Czas 06:47
  • VAVG 18.88km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po zioło dla Hermiony, Łódź - Wolbórz - Łódź.

Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 9

Do Wolborza miałem jechać w sobotę. Anuszka wręcz wyganiała mnie z domu :) Jednak byłem zbyt zmęczony po piątkowym sprzątaniu w pracy.
W sobotę wieczorem powiedziałem Ani, że następnego dnia jadę. Najwyższy czas zacząć sezon jakąś setką. A że w tym roku chcę odwiedzić najciekawsze dwory i pałace w łódzkim, była to dobra okazja do wyjazdu do Wolborza, który chciałem odwiedzić już w ubiegłym roku.
Niedzielny poranek godzina 7. Wstałem jakiś taki połamany, niedospany i lekko zrezygnowany. Zrobiłem kawę Ani i sobie i tak siedzieliśmy niespiesznie popijając napój bogów.
Ania poprosiła mnie abym po drodze nazbierał kwiatostanów sosny, z ktrórych chciała zrobić syrop.
7.30 wychodzę z domu nadal jakiś nieprzekonany do wyjazdu. Włączam stravę i w drogę. Nie mam jeszcze uchwytu do telefony na kierę, co w drodze odbije mi się "czkawką".
Po przejechaniu przez Piotrkowską odzyskałem wigor i wreszcie chciało mi się jechać. Do Centrum Zdrowia Matki Polki ( tą długą nazwę Łodziaki skracają do "Matka Polka") prowadzi taka ścieżka.


CZMP 
Aby nie wyjeżdżać na krajową jedynkę, ulicą Gruntową dojechałem do Łódzkiej, którą dojechałem do Rzgowa.
Stanąłem tam na chwilę, aby zadzwonić do Ani i łyknąć wody, bo od rana strasznie chciało mi się pić.

Kościół w Rzgowie. Brzydki jak dla mnie.
I znów aby nie jechać krajową 1, pojechałem przez Kalinko i Modlicę do Tuszyna.
W Modlicy chciałem nazbierać kwiatów sosny, ale były jeszcze na tyle niewyrośnięte, ze nie warto było. Trzeba będzie wybrać się po zioło dla Hermiony za tydzień.

Od Tuszyna zaczęło wiać w dziób aż do samego Wolborza.
Przez Rzepki i Zamość chciałem pojechać do Będkowa.

Za Zamościem zorientowałem, że zmyliłem trasę. A to dlatego, że nie chciałem zatrzymać się aby sprawdzić, czy jadę śladem, który wcześniej wyrysowałem. Musiałem zawrócić. W Będkowie krotka przerwa na kanapkę, łyk wody i dalej w drogę. I znów zemścił się na mnie brak uchwytu na kierownicy do telefonu. Zamiast pojechać bezpośrednio na Lubiatów, to pojechałem przez Wykno, Magdalenkę i Ewcin nadkładając kilometrów. Tereny niemal survivalowe, drogi też.

Przez Drzazgową Wolę wróciłem na ślad GPS. Dalej już bez większych przygód dojechałem do Wolborza,

gdzie odbywał się jakiś festyn, bo orkiestra strażacka grała na całego :)

Parę ulic dalej dojechałem do Pałacu Biskupów w Wolborzu, na którego teren wszedłem od strony parku, a nie od głównej bramy.
Początkowo poczułem się zawiedziony. Jakiś smętny ten park, pomyślałem. Jakiś kanał z wodą otoczony drzewami.
Hmm, nic ciekawego - myślę sobie.


No dobra, ale gdzie do cholery jest ten pałac. Dzwonię do Anuszki idąc brzegiem kanału i w końcu...
JEEEEESSST, widzę go. Wyłania się zza drzew stojąca na wzgórku bryła pałacu.
Aż krzyknąłem do Ani:
- Jest, Aniu, jest! O kurdę jaki ładny.

Wdrapuję się wzgórek...

Od strony parku pałac robi wrażenie. Idę dalej, aby obejrzeć go z bliska. Przechodzę bokiem, aby wejść na dziedziniec.

Dziedziniec z pomnikiem dwóch mieczy. A po bokach dwie oficyny.


Jeszcze tylko mało udane selfie :)

I czas uciekać do domu, bo jak widać na zdjęciu, chmury burzowe juz zaczęły się zbierać.
Ucieczka była sprawna i szybka. był czas na cyknięcie fotki przydrożnej kapliczki przed miejscowością Rzepki.

Ale kilka kilometrów dalej zatrzymałem się na przystanku autobusowym, by coś zjeść i zadzwonić do Anuszki. Pogadaliśmy chwilę i juz miałem zamiar ruszać, gdy spostrzegłem ciemną chmurę nad sobą. Postanowiłem poczekać moment i zobaczyć w którą stronę to chmursko popłynie.
3 minuty później lunął rzęsisty deszcz, a chwilę później grad.





Kulki gradu miały średnicę ok centymetra i wściekle waliły w szyby przystanku. Po jakimś czasie burza minęła i można było jechać dalej. Starałem się jechać możliwie szybko, bo już druga chmura mnie goniła.
Do samej Łodzi ucieczka się udała, ale w Łodzi dogoniłem tą burzę która złapała mnie na przystanku. Całe szczęście obyło się już bez gradu. Prawie pół godziny czekania na przystanku, bo nie uśmiechało mi się zmoknąć na koniec wycieczki i dalsza droga już spokojna.
I tak zaliczyłem pierwszą stówkę w tym roku i oby było ich więcej :)
Na koniec postanowienie. Przez następnym wyjazdem koniecznie kupić uchwyt do telefonu na kierownicę.







Kategoria wycieczki