Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczki

Dystans całkowity:1415.92 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:34
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:64.36 km i 3h 15m
Więcej statystyk
  • DST 28.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 12.92km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skuterowo rowerowo i leśnie z kol. huannem.

Niedziela, 19 marca 2023 · dodano: 19.03.2023 | Komentarze 8

Udało się. Pogoda dopisała, więc umówiliśmy się z kol. huannem na wspólną wycieczkę po Lesie Łagiewnickim. Spotkaliśmy się na krzyżowaniu Łagiewnickiej i Inflandzkiej.

I dalej pojechaliśmy już razem. Bitelsowa cała szczęśliwa, bo po raz pierwszy od ponad 5 lat zobaczy prawdziwy las na własne oczy.


Jadąc ddrkami i nieszczęsną, dziurawą niemiłosiernie ul. Wycieczkową dojechaliśmy do kapliczek.

Potem powoli ruszyliśmy lasem w kierunku Arturówka.

Huann to encyklopedia wiedzy o ciekawych miejscach historycznych, który pokazał nam kilka interesujących miejscówek.



Dla Bitelsowej i jej skutera dzisiejsza wycieczka to był w połowie totalny offroad :)
W takim terenie akumulatory skutera wyczerpują się zdecydowanie szybciej niż w mieście. W pewnym momencie czujnik zużycia aku zwariował i pokazał już tylko jedną kreskę naładowania. Ania w lekkiej panice, ja w strachu, że przez jakieś 8- 9 km będę musiał ją pchać do domu :)
Zdecydowaliśmy się możliwie najkrótszą drogą przez Arturówek wracać do domu.
Po wyjechaniu z lasu i jazdą już asfaltami w mieście, czujnik naładowania aku, zaczął wskazywać prawidłowy poziom naładowania.
Jadąc już spokojnie zatrzymaliśmy się jeszcze pod blokiem huanna, chwilę pogadaliśmy i wróciliśmy do domu.
To był piękny weekend. Dzięki ludziom dobrej woli widzę w końcu uśmiech na twarzy Bitelsowej.
Od dawna nie mieliśmy tak dobrych dni.


Kategoria wycieczki


  • DST 49.76km
  • Czas 02:07
  • VAVG 23.51km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza pięćdziesiątka.

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 12.04.2021 | Komentarze 6

Siema Ludzie.
Trochę mnie nie było na BS, ale cóż, takie życie.
Ciepło się wczoraj zrobiło, więc zabrałem Emeskę na wycieczkę do Zgniłych Błot tradycyjnie :)

Po drodze też coś nagrałem.


Kategoria wycieczki


  • DST 103.16km
  • Czas 04:50
  • VAVG 21.34km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podlaskie wspomnienia.

Piątek, 21 sierpnia 2020 · dodano: 25.08.2020 | Komentarze 3

W piątek 21 sierpnia wybrałem się odwiedzić brata na Podlasiu. Dojechałem pociągiem do
Szepietowa i stamtąd już na kołach jechałem do Choroszczy.


Zamierzałem przeprawić się przez Narew w Waniewie i od Śliwna dotrzeć do rodzinnej miejscowości.



Niestety, kiedy dojechałem do Waniewa, okazało się, że przeprawa przez Narew jest nieczynna. Po
dotarciu do tratwy zauważyłem, że poziom wody w rzece jest tak niski, że tratwa znajdowała się 1.5
m. poniżej poziomu kładki, prowadzącej do niej.
Nigdzie nie było informacji o nieczynnej przeprawie, więc władze NPN dały dupy. Rad, nie rad aby
dotrzeć do Choroszczy musiałem jechać dookoła nudną trasą przez Baciuty i Zaczerlany.
Po sześćdziesięciu paru kilometrach dotarłem na miejsce.


Michał z rodziną już czekali na mnie z
obiadem ☺ W końcu po 3 latach znów się spotkaliśmy, a że z bratem jestem bardzo zżyty, więc
spotkanie po latach było tym bardziej przyjemne.



Następnego dnia dopiero wieczorem wybraliśmy się z Michałem na rowery. Krótka wycieczka po
Choroszczy i najbliższej okolicy, wspomnienia z dzieciństwa i wspólnie spędzony czas były
przyjemnością.


Następnego dnia w niedzielę po obiedzie wybrałem się do Kruszewa, małej nadnarwiańskiej wsi, w
której jako dzieciak spędziłem sporo czasu. Pojechałem tam nie szosą kruszewską, a przez Ruszczany,
Rogowo i Pańki całkiem dobrymi asfaltami dotarłem na tzw. Zerwany Most nad Narwią.
Cała masa wspomnień z dzieciństwa wróciła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dni i noce
spędzone na narwiańskich bagnach, czy w pychówce z ojcem na rybach, potem już samotne spływy
pontonem po rzece, kiedy to przez kilka dni nie widziałem żywej duszy, a za towarzystwo za dnia
miałem ptaki, w nocy bobry buszujące przy namiocie.
Ehh słodkie lata dzieciństwa.
Potem pojechałem już do wsi, gdzie mieszka wujek z ciocią. I jak zwykle w takich sytuacjach zebrało
się nam na wspomnienia, których czasem nawet nie pamiętałem, kiedy ciocia, czy wujek o czymś
opowiadali. W końcu trzeba było wracać do Michała, bo zbliżał się wieczór.
I znów jazda przez malownicze wsie, które można spotkać już tylko na Podlasiu, była czystą
przyjemnością.
Następnego dnia w niedzielę rano, brat odwiózł mnie na dworzec w Białymstoku, skąd dotarłem do
Łodzi i prosto z dworca do pracy.
Ehh, kocham takie wspominkowe wyjazdy. Krótkie, ale z całą masą obrazów z beztroskich czasów.
Coś pięknego. Oby udało się to szybko powtórzyć.


Kategoria wycieczki


  • DST 52.13km
  • Czas 02:11
  • VAVG 23.88km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka z Huannem.

Niedziela, 7 czerwca 2020 · dodano: 07.06.2020 | Komentarze 5

No i się udało. Huann wczoraj zaproponował wspólną pętelkę. Grzech byłoby nie skorzystać, więc o 10 ruszyliśmy w okolice Strykowa.
Fajne widoki, ciekawa trasa... Było cudnie.








I dzięki uprzejmości Huanna ślad trasy.


Kategoria wycieczki


  • DST 116.00km
  • Czas 05:04
  • VAVG 22.89km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Jeziorsko.

Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 23.03.2019 | Komentarze 6

W końcu udało się ruszyć Emeską. W planie miałem dojechanie do Pęczniewa nad Jeziorsko, objechanie tego zbiornika dookoła i powrót do domu. W drodze zweryfikowałem pierwotny plan. Kondycja jeszcze słaba i nie ma co szarżować. Tak, czy siak stówka zaliczona.
Pogoda iście wiosenna, Emeska jechała bezawaryjnie, nastawienie bardzo pozytywne.

Dość szybko dojechałem do Pęczniewa, a tam niespodzianka. Dużo się zmieniło od czasu, kiedy byłem nad Jeziorskiem ostatnim razem.
Wygląda na to, że robią coś w rodzaju przystani jachtowej. Wybetonowano brzegi, zrobili utwardzony zjazd dla przyczep ze sprzętem pływającym, aby go zwodować, kończą robić parking. Widać, że liczą na sporą kasę, a wszystko za unijne euro.


Kiedy siedziałem nad brzegiem zalewu, przyszły jakieś dwie babki, jedna starsza z głosem chropawym jak stara, przepita ropucha, druga młodsza z Desperados w ręku. Rozłożyły kocyk i zaczęły gadać o pierdołach. Czas było się zwijać, więc po zjedzeniu kanapek ruszyłem z powrotem. Co jakiś czas musiałem się zatrzymać, bo mój tel ma zrypane wejście usb i są problemy z ładowaniem z power banka.
Po drodze spotkałem kilku szosonów i kulturalnie każdy odpowiadał na pozdrowienie.
Bardzo udany dzień, za który dziękuję Ani.
Jutro dzień dla rodziny. Trza dzielić czas między pasję i najbliższych.


Kategoria wycieczki


  • DST 83.00km
  • Czas 04:02
  • VAVG 20.58km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wodna wycieczka z Huannem.

Niedziela, 7 października 2018 · dodano: 08.10.2018 | Komentarze 6

Udało się pojechać z Huannem na wycieczkę.
Początkowo mogło do niej nie dojść, bo psiorek Huanna choruje.
Z opóźnieniem, ale pojechaliśmy.
Dzięki koledze zobaczyłem więcej ciekawych zakątków w Łodzi i okolicach przez jeden dzień, niż przez 12 lat samotnego jeżdżenia :)
Wyjeżdżając z Łodzi pojechaliśmy ulicami, którymi w większości jeszcze nie jeździłem.
Za miastem też ciekawe okolice. 
W końcu dojechaliśmy do celu podróży, czyli Królewskich Źródeł.
Interesujące miejsce otoczone polami i łąkami, chociaż dojazd nie dla Emeski drogą kamienistą i dziurawą.
Potem trafiliśmy nad staw, gdzie można się poczuć jak na bulwarach w Kalifornii :)
W drodze powrotnej zmasakrował mnie coraz silniejszy wiatr i już w Łodzi musieliśmy się zatrzymać abym mógł uzupełnić braki cukru.
Bardzo udana wycieczka, a wiedza huanna to skarb.
Bardzo dziękuję koledze za udany dzień, a Alusiowi życzę zdrowia.

















Kategoria wycieczki


  • DST 109.89km
  • Czas 05:22
  • VAVG 20.48km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Seta łyknięta z Emeską :)

Niedziela, 3 czerwca 2018 · dodano: 03.06.2018 | Komentarze 4

Miałem jechać wczoraj, ale byłem tak zmęczony, że nawet nie posprzątałem w domu.
Ale jak się coś obiecuje, to trzeba słowa dotrzymać, więc dziś pobudka o 7, kawa z Anuszką, śniadanie i czas było ruszać.
Do Strykowa dotarłem szybko i bez problemów. Krótki postój na piciu i dalej w drogę.

Pomnik książki w Strykowie.
Wyjeżdżając ze Strykowa musiałem przejechać kilkusetmetrowym odcinkiem remontowanej z pofrezowanym asfaltem ulicy.
Nie było tak źle. Już wolę jechać drogą w takim stanie niż ulicą pełną dziur.
Dalej było super. Drogi w dobrym stanie z równym asfaltem, więc jechało się jak na skrzydłach.
W miejscowości Bielawy trochę pokropiło, ale nie była to jakaś mega ulewa. Jeszcze parę kilosów i dojechałem do Walewic.





Lubię to miejsce, w sumie nie wiem czemu. Byłem tu rowerem chyba ze 4 czy 5 razy.
Cisza, spokój, niewielu ludzi. To lubię najbardziej.
Na tyłach pałacu, przy jednej z oficyn zauważyłem drzewo, które musiało być uderzone przez piorun, bo widać nadpalony pień.

Posiedziałem tam chwilę, zadzwoniłem do Ani, powiadomić że wszystko w porządku i ruszyłem w drogę powrotną do domu, kierując się najpierw na Piątek.
Na przedmieściach skręciłem do Strykowa.

Kościół w Mąkolicach z figurami stacji Drogi Krzyżowej.


Mąkolice. Zabytkowy kościołek.
Przed miejscowością Osse, zrobiłem przerwę ma jedzonko i picie. Oj za mało wziąłem kanapek i wody, skutkiem tego za Strykowem zaczynało mi już odcinać prąd.
Jak już wyjechałem na Strykowską w kierunku Łodzi, szukałem z utęsknieniem jakiejś stacji, bo w dziobie pustynia, a w nogach brak mocy.
Kiedy zaspokoiłem pragnienie, było już ok i już bez problemów dojechałem do domu.
Wyjazd bardzo udany. Niby porwałem się z motyką na księżyc, ale przecież nie pierwszy raz jadę stówę.
Emeska dała radę i dobrze się jechało. Świetny rower.


Kategoria wycieczki


  • DST 132.18km
  • Czas 08:28
  • VAVG 15.61km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka z PGR' em.

Niedziela, 10 września 2017 · dodano: 10.09.2017 | Komentarze 10

Super wyjazd. Relacja jutro. Wieczór rezerwuję dla Anuszki :)

Edit:
Wyjazd zaplanowałem, jak tylko zobaczyłem na FB wydarzenie dodane przez Pabianicką Grupę Rowerową (PGR).
Pomyślałem, że to dobry pomysł, bo nie wiadomo jak dalej będzie z pogodą i dobrze byłoby wykorzystać jeden z ostatnich ciepłych dni tego roku.
Upewniłem się, czy można będzie przyjechać i pokręcić razem i w niedzielę o 7 rano wyjechałem rowerem do Pabianic.
Szybko poszło i na miejsce dojechałem pierwszy. Po chwili przyjechał chłopak ze sklepu rowerowego Alpina, który zapewniał wsparcie techniczne na czas wyjazdu.
Powoli zaczęli się zjeżdżać uczestnicy wycieczki.


Czekaliśmy jeszcze na jedną dziewczynę, która zostawiła samochód gdzieś na mieście i rowerem chciała dojechać na miejsce zbiórki, co nie bardzo jej wychodziło. W końcu kiedy wjeżdżała na plac w parku, ktoś zapytał:
- I jak tam, co tak długo?
W odpowiedzi usłyszeliśmy:
- A idź pan w ch..j !
No i ruszyli wszyscy w dobrych humorach w drogę.
Po drodze sklepostop.

Najpierw do Piorunowa. Pałac jak pamiętam sprzed kilku lat nic się nie zmienił. Stoi jak stał, park też też taki sam.

Na miejscu grupowa sweet focia i dalej w drogę do Pęczniewa nad Jeziorsko.
Droga jak droga. Nic szczególnego. Lekko dziurawy asfalt, miejscami bardziej dziurawy. Krajobrazy też nieszczególny, ale ujdzie w tłoku. W końcu docieramy na miejsce. Widać było, że niektórzy mieli już lekko dosyć jazdy i z ulgą rozłożyli kocyki.




Kilkudziesięciominutowy popas i jazda w drogę powrotną przez Szadek.
W Szadku był zaplanowany dłuższy postój przy Restauracji Regionalna. Szumna nazwa przypominała lokal z lat '70 w PRL'u.
Ja nie skorzystałem, ale uczestnicy mówili, że jak wpadli do środka i zamówili pierogi, to kucharki były w lekkim szoku.
Po obiedzie mieliśmy już tylko ok 30 km do Pabianic. Ludziom już się chyba zaczęła dłużyć ta droga, bo większość osób już umilkła, poza tym trafił się odcinek leśnej, piaszczystej drogi, która nie wszystkim przypadła do gustu.
W końcu przed 18 dotarliśmy na miejsce. Pożegnałem się z ludźmi, skorzystałem z Toi - toya i pojechałem do domu.
Wyjazd całkiem fajny, nowo poznani ludzie, wspólnie przejechane kilometry to jest to co lubię.
Fakt - Anuszka miała delikatnego focha, jak wróciłem do domu, bo nie dawałem znaku życia w czasie wycieczki, ale to tylko dlatego, że za Pabianicami psy szczekają du..mi i Play zasięgu nie ma. Jednak przeszło jej i jest ok :)


Kategoria wycieczki


  • DST 29.50km
  • Czas 01:15
  • VAVG 23.60km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakończenie wycieczki po Podlasiu.

Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 16.07.2017 | Komentarze 2

Jestem już w domu. Wyjazd bardzo udany. Rodzina odwiedzona, okolice objeżdżone, wspomnienia odżyły i jest super :)
Dziękuję bratu za gościnę, kolegom i znajomym za miłe chwile spędzone razem, Anuszce za to że mnie wypuściła z domu :)


Kategoria wycieczki


  • DST 40.50km
  • Czas 02:05
  • VAVG 19.44km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni rowerowy dzień na Podlasiu :(

Sobota, 15 lipca 2017 · dodano: 15.07.2017 | Komentarze 4

Ostatni dzień rowerowania na Podlasiu, jutro powrót do Łodzi.
Dziś bardzo dobrze mi znana trasa do Śliwna, Kruszewa i innych okolicznych wsiach.
Masa wspomnień ze wspólnych wypadów z ojcem na ryby, sływy pontonem, w czasie których przez tydzień nie widziało się żywej duszy.
Piękne, zielone okolice Narwiańskiego Parku Narodowego.
Odwiedziłem też rodzinę w Kruszewie, potem wizyta na tzw. Zerwanym Moście.
Ehh, dlaczego urlop tak krótko  trwa?




Kategoria wycieczki