Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 13.50km
  • Czas 00:52
  • VAVG 15.58km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy.

Piątek, 10 lipca 2015 · dodano: 10.07.2015 | Komentarze 0

Dziś pogoda jakby się cała armia powiesiła. Od rana wiało jak diabli. Pozamiatałem teren przed pałacem, a za godzinę bylo tak jakbym nic nie robił. Potem dmuchawą zamiotłem alejki w parku, bo jutro ktoś zażyczył sobie wesele w parku.

Usunąłem awarię kranu w pomieszczeniach, gdzie kręcą film pt: " Komisarz Alex.
Przed końcem pracy zadzwoniła do mnie Anuszka z prośbą, żebym przyjechał po nią do pracy, bo jest wykończona.
Nie ma się co dziwić, jak kobieta przewali 3-4 tony toraru i potem jeszcze musi obsługiwać napalonych na promocje klientów to ma prawo źle się czuć.
Zerwałem się pół godziny wcześniej i pojechałem pod Kafla.
Na parkingu na gęsto auto przy aucie, a w markecie pewnie tak:


Ten skecz doskonale oddaje to co dzieje się w Kaflu w czasie promocji.
Stada wygłodniałych, z obłędem w oczach napaleńców, ściga się od drzwi do lady z mięchem.
I co dziwne najsprawniejsi są emeryci i renciści. Nie wiem czy to przez to, że biegną ze wspomaganiem (laska, kule), czy przez to że już widzą w swoich przepastnych torbach i wózkach na kółkach upolowane szynki, karczki czy łopatki.
Zapierniczają do lady jakby na 60m na olimpiadzie biegli. Kufa kto im dał renty?
A po zakupach lazą tacy już na replay'u na przystanki autobusowe i tramwajowe.
A tam zaczyna się sapanie nad siedzącym Bogu ducha winnym pasażerem, dając mu do zrozumienia, żeby spierdalał z siedzenia, bo emerytka jest zmęczona i nogi ją bolą.
A niech se cholera stoi. Jak miała siłę zapier%#$ać w markecie jak na wyścigach to teraz niech nie sapie.
Dobra, przyjechałem wiec po Anuszkę i pojechaliśmy już razem do domu.
Skrzyżowanie przy Kaliskiej wygląda tak

Dobrze, że do roboty jeżdżę Piotrkowską.
Moja bida nie miała kompletnie sił, ale co się dziwić, jak nie miała czasu w pracy nic zjeść od 5 rano.
I do tego ten cholerny wiatr. Jechaliśmy 10 - 12 km/h aż wreszcie udało się dotrzeć do domu. Ufff.


Kategoria Praca



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!