Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 70.90km
  • Czas 06:16
  • VAVG 11.31km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rodzinna wycieczka do Powidza. Dzien drugi.

Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · dodano: 14.08.2015 | Komentarze 0

Następnego dnia ruszyliśmy bardzo późno, bo leń nas dopadł straszny :) Kolejny dzień jazdy w upale. Zero wiatru, przez co robiliśmy częste przystanki.
Czas mijał, a my wlekliśmy się noga za nogą. Nadszedł wieczór, a my nadal w drodze.

Gdy wjechaliśmy na szutrówkę w Kochowie, jadąc przez las zobaczyliśmy przebiegającą sarnę. Filip zastanawiał się, co byśmy zrobili, gdyby to były dziki. Zaczął gadać coś o duchach :)
Kiedy poczuliśmy podmuchy wiatru, wiedzieliśmy, że do Powidza jest już niedaleko.
Na pole namiotowe dojechaliśmy po 22, więc recepcja była już zamknięta. Rozbiliśmy namiot i poszliśmy spać.
Ania i ja powiedzieliśmy sobie, że będziemy spać do upadłego. I jak zwykle obudziliśmy się około 5 rano.
Debile, zamiast odpocząć to wstaliśmy jakbyśmy do pracy mieli jechać :)
Jezioro Powidzkie rano wyglądało bardzo fajnie. Cisza, spokój. Tego nam było trzeba.

Rano jak Filip wstał, zjedliśmy śniadanie i gniliśmy do bólu. Upał afrykański odbierał ochotę na wszystko. Dopiero wieczorem ruszylismy dupy. Filip ćwiczył na siłce :)



Wygłupiał się strasznie wymyślając nazwy ćwiczeń. Na tym zdjęciu to ćwiczenie na bzykanko :)
Myślałem, że pojeżdżę rowerem po okolicy, ale totalnie nie miałem siły, więc pomyślałem, że będę zażywał lenistwa na całego.

W nocy jakieś kutasy darli ryje śpiewając karaoke. Żeby to jeszcze mieli jakiś głos to ok, a tak to uszy więdły i nie można było zasnąć.
Środa to ostatni dzień pobytu w Powidzu. Totalne lenistwo i tylko parę kursów to sklepy po zaopatrzenie.
W nocy dopadła nas ulewa. Lało tak, jakby św. Florian lał wodę wiadrami na nasz namiot.





Kategoria Rodzinnie



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!