Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2019

Dystans całkowity:659.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:46
Średnia prędkość:22.92 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:28.67 km i 1h 15m
Więcej statystyk
  • DST 11.60km
  • Czas 00:32
  • VAVG 21.75km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca.

Wtorek, 4 czerwca 2019 · dodano: 05.06.2019 | Komentarze 0

Dziś spokojniejszy czas. Koszenie trawy w parku.


Kategoria Praca


  • DST 11.60km
  • Czas 00:31
  • VAVG 22.45km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca.

Poniedziałek, 3 czerwca 2019 · dodano: 05.06.2019 | Komentarze 0

Po maratonie ostra jazda w pracy. Od rana bieganie, żeby wyrobić się ze wszystkim, zanim przyjadą organizatorzy konferencji.


Kategoria Praca


  • DST 336.24km
  • Czas 14:23
  • VAVG 23.38km/h
  • Sprzęt Emeska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Podróżnika 2019.

Sobota, 1 czerwca 2019 · dodano: 03.06.2019 | Komentarze 15

W końcu przyszedł ten dzień, na który z taką niepewnością czekałem. Po pracy w piątek, spakowany poprzedniego dnia, ruszyłem na dworzec Łódź Fabryczna.
Jeszcze w pociągu zastanawiałem się, czy dam radę przejechać trasę Maratonu Podróżnika i jak za każdym razem jadąc do Kórnika na KMT, przekonałem siebie, że zawsze jak dotąd udawało się, wiec będzie spoko :)
Kiedy przyjechałem do bazy maratonu dopełniłem koniecznych formalności i można było pogadać z koleżankami i kolegami rowerowcami. Lubię, a nawet bardzo lubię ta przedstartową atmosferę. Niby wszyscy przyjechali przejechać się na luzie, ale pod skórą czuć testosteron i adrenalinę :)
Miło było, jak z takim cieniasem jak ja przywitali się starzy maratonowi wyjadacze. Fajna przedstartowa, prawie rodzinna atmosfera.
Wieczorem było ognisko i kolarskie gadanie.

Potem lulu, paciorek i spać, bo od 5.30 następnego dnia było śniadanie w formie szwedzkiego stołu. Wyżerka królewska, można było nawcinać się do oporu. Tu bardzo dziękuję organizatorom maratonu za taką możliwość.
Po śniadaniu rozdanie gps'ów i jazda na rynek w Warce do punktu startu.
Startowaliśmy w kilkuosobowych grupach co 5 min. Najpierw pięćsetki, potem cipki na 300, w tym ja :)






Moja grupa od początku narzuciła niby spokojne tempo, z którego po ok chyba 50 km zrezygnowałem. Nie było sensu zajechać się już na początku. Po drodze spotkałem kilku startujących kolegów, z którymi jechałem jakiś czas, potem jechałem sam. W końcu dołączyłem do Basi i Adama, z którymi dojechałem do punktu żywieniowego. Byli tak już ci, którzy przyjechali wcześniej.
Zjedliśmy spaghetti, bananka, popiliśmy lemoniadą i jakiś czas zamulaliśmy.

Z PŻ ruszyliśmy już we czwórkę, bo dołączył do nas Darek.
Jechało się bardzo dobrze. Tworzyliśmy zgraną grupę, jechaliśmy razem, bez szarpania tempa, od czasu do czasu stając na stacjach po wodę jakieś drobne zakupy.
Chyba w Solcu dołączyło do nas jeszcze dwóch kolegów i też było dobrze. Nocą zawsze lepiej jedzie się w grupie niż samemu.
Potem zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji po cichu licząc, że będzie otwarta. Niestety, zamknięta na głucho. Odpoczęliśmy trochę i dalej w drogę.

Też się położyłem, głowę kładąc na krawężniku. Jaaaakie boskie uczucie, dać odpocząć karkowi.
No nic, trza jechać dalej. Jazda dłużyła się coraz bardziej. Zaliczyliśmy kolejny Orlen, znów zakupy, jedzenie i chwila odpoczynku.
Ostatnie 40 km planowaliśmy zrobić na dwa razy. W sumie się udało, ale grupa się trochę rozjechała. Adam z Basią zostali na jakimś przystanku odpocząć, Darka złapał kryzys i został trochę w tyle, a ja i dwóch kolegów dojechaliśmy przed 5 rano na metę.
Dostaliśmy po medalu (solidny kawał żelaza), prysznic i krótkie spanie.
Potem pakowanie, pożegnanie i do domu.

Maraton Podróżnika jechałem pierwszy raz. Było tak, jak słyszałem z opowiadań.
Super impreza, organizacja na najwyższym poziomie, świetni ludzie.
Było warto.


Kategoria długie trasy