Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 0.80km
  • Czas 00:10
  • VAVG 4.80km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot Forumowy.

Piątek, 18 maja 2018 · dodano: 21.05.2018 | Komentarze 4

No i stało się. Pojechaliśmy z Anią na zlot forum podrozerowerowe.info w Krasicach koło Przemyśla.
W przeddzień wyjazdu Ania bardzo przeżywała cały wyjazd. Nie wiedziała, czy sobie poradzi w podróży, czy da sobie radę już na miejscu i takie tam.
W końcu w piątek przed 5 rano pojechaliśmy na dworzec Łódź Fabryczna.
Na dworcu przejęło nas dwóch ochroniarzy ( tzw. asysta), którzy byli odpowiedzialni za dostarczenie nas do drzwi wagonu.
Pociąg, którym jechaliśmy do Warszawy Zachodniej, gdzie mieliśmy mieć przesiadkę na pociąg do Przemyśla, nie był przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych, dlatego Ania aby wejść do wagonu musiała skakać na jednej nodze po wąskich schodkach, żeby zająć miejsce w przedziale.
Napisałem do kolegi, który jechał tym samym pociągiem w innym wagonie, że jesteśmy już w pociągu. Przyszedł z kilkoma innymi kolegami przywitać się z nami. 
Na dworcu Warszawa Zachodnia okazało się, że nie działają windy na peronach i musieliśmy jechać na dworzec Centralny.
Tam przejęli nas kolejni ochroniarze, którzy sprawnie przetransportowali nas na peron, z którego odjeżdżał pociąg do Przemyśla.
I znów pociąg nieprzystosowany do osób niepełnosprawnych i kolejne niebezpieczne skakanie po schodkach wejściowych.
Podróż minęła w miarę szybko. Obsługa pociągu pomogła w miarę bezpiecznie wyjść z pociągu i na peronie przejęła nas kobitka w mundurze ochroniarza i pomogła wyjść z dworca. Razem z nami przeszli koledzy z rowerami przez jakieś bramki, dzięki temu nie musieli taszczyć rowerów po schodach.
Przed dworcem czekał już na nas forumowy Dziadek Laura. Zapakowaliśmy się do auta, po drodze zrobiliśmy zakupy i ruszyliśmy do bazy zlotu w Krasicach do Perły Sanu.
Zajęliśmy domek nr 3. Z zewnątrz nie robił wrażenia, ale w środku warunki były całkiem - całkiem.
Kuchnia w pełni wyposażona, kibelek, prysznic, ciepła woda. Część sypialna też znośna.

Po zakwaterowaniu Ania musiała odpocząć, a ja poszedłem zobaczyć się z ludźmi z forum.
Fajnie było zobaczyć znajomych i jeszcze niepoznanych.
Wieczorem obowiązkowe zlotowe ognisko.
Ania nabrała odwagi i nie czuła się wyobcowana, dzięki sympatycznym koleżankom o kolegom z forum.
Widać było, że cieszy się z wyjazdu.
Czas przy ognisku mijał miło, kolejni forumowicze, dojeżdżali jeszcze późno w nocy.



Poszliśmy spać po północy, ale spaliśmy mało. jakiś ptasiek siedział na drzewie koło naszego domku i świergolił jak najęty.
Tej nocy spaliśmy może 2 godziny.
I jak to w domu czasem bywa, Ania o 6 rano w sobotę mówi:
- Pawciu, może byśmy się tak kawy napili?
- Ależ oczywiście kochanie.
I żeby pięć razy nie chodzić zrobiłem też śniadanie.

Od rana w bazie zlotu ruch.
Ludzie ruszali na wycieczki rowerowe po okolicy, inni szykowali się na spływ kajakowy, a jeszcze inni odpoczywali spędzając czas na nic nie robieniu.
My też leniuchowaliśmy.


Po południu zaczęły się powroty z wycieczek i spływu.



Wieczorem zbiórka na tzw. zlotową panoramkę, czyli grupowe zdjęcie uczestników zlotu.



Wieczorem kolejne zlotowe ognisko. czas na rozmowy o rowerach, wyprawach i nie tylko.
Lubię tą atmosferę wspólnoty. Życzliwi ludzie i ciepło nie tylko od ogniska...
W pewnym momencie podszedł do mnie Transatlantyk i mówi:
- Paweł tą skarbonkę to zabierasz dziś, czy jutro?
Nie spodziewałem się. Wspaniali ludzie po raz kolejny zrobili zrzutkę na protezę dla Ani.
Wzruszenie odebrało mi mowę. Tyle razy forumowicze już nam pomogli i dalej to robią.
Jesteście wspaniali, na Was kochani każdy może liczyć w trudnych chwilach.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę i poszliśmy spać, bo następnego dnia rano kolega odwoził nas na dworzec do Przemyśla.
Noc minęła szybko, rano pakowanie i powrót ze zlotu.
Aby odciążyć samochód kolegi przy wyjeździe z bazy, jechałem jego rowerem przez kilkaset metrów. No dobra, trochę też prowadziłem, bo niektóre podjazdy były konkretne.
Dzięki temu zaliczyłem gminę na rowerze :)
W Przemyślu czas na pociąg minął szybko. Bardzo ladny budynek dworca zrobił na nas duże wrażenie.



Powrót pociągiem to niemiła przygoda.
Załoga konduktorska jadąca z Przemyśla, powiedziała nam, że nie mają platformy ułatwiającej osobie niepełnosprawnej wjazd do wagonu. Ania znów musiała skakać na jednej nodze po schodkach. Kolano przez to nadwyrężyła i mocno zaczęło ją boleć.
Kiedy Ania już prawie weszła do wagonu, jeden z leniwych konduktorów powiedział:
- O, ta pani nie ma nogi.
Nie wiedziałem, czy ślepy, czy głupi.
Kiedy dojeżdżaliśmy do Krakowa, poszliśmy do kibelka i tam stała złożona platforma.
Tym baranom z obsługi nie chciało się jej rozkładać i dlatego powiedzieli, ze nie mają jej w pociągu.
W Krakowie zmieniła się załoga konduktorska. Zupełnie inni, życzliwi ludzie.
Nie dość, że rozłożyli platformę w Koluszkach, gdzie mieliśmy przesiadkę, to jeszcze skontaktowali się z załogą pociągu, który miał nas dowieźć do Łodzi, aby pociąg przyjechał na peron, na którym wysiedliśmy z pociągu z Przemyśla.
Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do Łodzi.

Podsumowanie:
Mimo tego, że głosowaliśmy na miejscówkę zlotu nad Jeziorskiem, to nie żałujemy.
Perła Sanu to ośrodek mający swój niepowtarzalny klimat, położony na uboczu ma swój urok.
Podróż koleją z osobą niepełnosprawną to porażka. Przewoźnicy kolejowi są kompletnie nieprzystosowani do przewozu osób na wózkach, a to co piszą na swoich stronach internetowych to bujda na resorach.
Załogi konduktorskie, albo nie mają sprzętu, albo po prostu kłamią, że go nie mają.
Są też wyjątki, jak ta załoga jadąca od Krakowa. Pełen profesjonalizm i życzliwość.
Podziękowania:
Dziękujemy wszystkim koleżankom i kolegom z forum za miłe spotkanie, rozmowy i wspólnie spędzony czas, śmiechy, żarty i wygłupy.
Dziękujemy Jackowi za transport do bazy i na dworzec.
Dziękuję ze swojej strony za miłe przyjęcie Ani na zlocie. Bardzo ją to podbudowało.
Dziękujemy za zbiórkę pieniędzy na protezę dla Ani.
Do zobaczenia za rok.






Kategoria Z moją Anią



Komentarze
Bitels
| 17:17 wtorek, 22 maja 2018 | linkuj Jakoś przetrwaliśmy. Skargę i tak będziemy pisać.
A Zlot był zacny.
huann
| 19:27 poniedziałek, 21 maja 2018 | linkuj No to pięknie, że udało się wyrwać z codziennego kieratu. Szkoda tylko, że trochę droga przez mękę, ale miłe spotkania zawsze potrafią to wynagrodzić :)
flash
| 17:05 poniedziałek, 21 maja 2018 | linkuj Cóż, zdarzają się ludzie i taborety, mam na myśli konduktorów.
Pozdrawiam :)
Trollking
| 17:01 poniedziałek, 21 maja 2018 | linkuj Super sprawa, fajna relacja, a jaka bogata, hoho! :)

Masakra z tą drużyną, która kłamała co do platformy. Jak na moje powinniście to reklamować i dostać przynajmniej zwrot kasy za jedną osobę. Jakbyście chcieli - chętnie pomogę napisać :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!