Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 318.00km
  • Czas 16:00
  • VAVG 19.88km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

VI KMT

Sobota, 1 sierpnia 2020 · dodano: 07.08.2020 | Komentarze 4

Ludzie zaczynają wstawiać relacje z Kórnickiego Maratonu Turystycznego, to wstawię i ja :)

VI Edycja Kórnickiego Maratonu Turystycznego
Na KMT zapisałem się zaraz na początku roku, kiedy tylko Kórnickie Bractwo Rowerowe udostępniło formularz zapisów. Zapisałem się na dystans 300km. Trasa, to pętla wokół Poznania.
Potem długie miesiące czekania.
Na kilka dni przed maratonem, zadzwonił do mnie Marcin, kolega z którym znamy się z wcześniejszych edycji KMT. Zaproponował, że zabierze mnie do Kórnika swoim samochodem. W piątek 31 sierpnia po 14 wyjechaliśmy z Łodzi do Robakowa..
Na miejscu podpisaliśmy wymagane dokumenty, dostaliśmy numery startowe i można było się integrować.
Baza maratonu w tym roku została przeniesiona do szkoły w Robakowie, więc miejsca było zdecydowanie więcej. Ludzie z KBR na czele z prezesem, jak zwykle zrobili imprezę na bardzo wysokim poziomie.
I chociaż nie jestem ultrasem, to atmosfera KMT bardzo mi pasuje. I chyba nie tylko dla mnie, bo co roku do Robakowa w większości przyjeżdżają te same osoby.
Wspaniałe towarzystwo, śmiech i życzliwość ludzka to to, co wyróżnia Kórnicki maraton spośród innych.
Następnego dnia wstałem o 5.30, żeby na spokojnie zjeść śniadanie i przygotować się do startu.


Moja grupa startowała o 7.20, a w tej grupie był też Przemek, dobry znajomy, z którym w Kórniku przejechałem już niejeden maraton. Dobry towarzysz podróży, od którego mogłem się dowiedzieć wielu ciekawostek o jeździe rowerem w Australii.
Od samego początku założyliśmy, że nie będziemy gonić. Spokojna, turystyczna jazda z częstymi przystankami na sesje zdjęciowe na pamiątkę będzie naszą dewizą.
Dlatego też po kilku kilometrach od startu nasza grupa zostawiła nas w tyle i tyle ich widzieliśmy :)
Od tego momentu zaczęła się spokojna turystyczna jazda, zgodna z założeniami KMT :)






Po 140km dojechaliśmy do Czarnkowa do pierwszego punktu żywieniowego, gdzie zjedliśmy dobry, dwudaniowy obiad, potem kibelek, uzupełnienie wody i pojechaliśmy dalej.
Kiedy wyjeżdżaliśmy, na punkt żywieniowy dojechał Andrzej ze Zbyszkiem.
Spokojnym tempem jechaliśmy dalej, gadając o pierdołach, podziwiając krajobrazy i czułem się wreszcie jak na urlopie.
Przed miejscowością Kruszewo zaskoczył nas spory podjazd, który wjechałem bez problemu. Od tego miejsca podobnych podjazdów było więcej.




Za Kruszewem spotkaliśmy Zbyszka, który wraz z Andrzejem wyprzedzili nas jakiś czas temu. Okazało się, że Andrzej pojechał zaliczyć gminę Piła i Zbyszek był trochę zagubiony, bo chyba nie miał nawigacji.
Od tego momentu jechaliśmy we trójkę.
W końcu po przejechaniu 218km dojechaliśmy do Budzynia, gdzie mieścił się drugi punkt żywieniowy. Tam spotkaliśmy rodzinę Przemka, która wskazała nam drogę do restauracji. Dojechaliśmy tam chyba w ostatniej chwili, bo kelnerzy już powoli sprzątali lokal. Zjedliśmy pyszną zupę, popiliśmy kompotem i ruszyliśmy dalej.
Przemkowi jechało się coraz ciężej, bo jazda na trekingu z sakwą na takich dystansach do łatwych nie należy. Spora ilość podjazdów też sprawy mu nie ułatwiała, a na wielu odcinkach dróg, dziurawe nawierzchnie wybijały z rytmu.
Po przejechaniu ok 250 km, Przemek pojechał na swoją działkę, gdzie chciał się przespać i dopiero potem dojechać na metę.
Tak więc zostałem na trasie ze Zbyszkiem. Jazda nocą jest po prostu nudna, jedyny plus to znikomy ruch na drogach.
Po pewnym czasie wyczerpałem wszystkie akumulatorki w swojej nawigacji, ale wcześniej kupione duracelki pozwoliły na dojechanie na metę bez błądzenia. Nie wiem, dlaczego już po ok 7 godzinach akumulatorki się wyczerpują i muszę je wymienić. Może mam źle skonfigurowanego garmina, może coś robię nie tak, ale tak jest od początku, jak go kupiłem.
W każdym razie jechaliśmy i jechaliśmy... jechaliśmy, a mnie dopadało coraz większe znużenie. Chroniczny brak snu dawał o sobie znać. Zbyszek być może się trochę irytował, ale nic nie mogłem na to poradzić. Od Pobiedzisk jechałem już tylko siłą woli :)
W końcu dojechaliśmy na metę. Gratulacje od organizatorów, kolegów, którzy przyjechali wcześniej i ta radocha, ze kolejna impreza rowerowa się udała.
Na mecie makaroni, arbuz i kawa to to, czego mi było trzeba.


Podsumowanie
Przed maratonem nie jeździłem dużo, więc nie liczyłem, że trasę przejadę w miarę szybko. Z resztą nigdy tak do tego nie podchodziłem i nie przygotowywałem się do tego specjalnie.
Sama impreza to dobrze naoliwiona maszyna, działająca jak szwajcarski zegarek.
Wszystko było tak, jak miało być i niczego innego po pasjonatach z KBR spodziewać się nie można. Jak już coś robią, to tak, że poprawiać nie trzeba.
Dystans jaki przejechałem w maratonie to ponad 10% tego co w tym roku przejechałem :)
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Marcinowi za transport. Warto było posłuchać jego rad odnośnie jazdy na dłuższych dystansach.
Szacunek dla całej ekipy KBR za organizację maratonu. Takich jak Wy jest niewielu. Dlatego ludzie tak chętnie do Was przyjeżdżają.
Wszystkim niewyspanym paniom dbającym sprawy formalne i prowiant na mecie wyrazy wdzięczności. Widać było, jak byłyście zmęczone.

PS.

Następnego dnia po maratonie wstałem rano z potężnym bólem mięśni międzyżebrowych. Mimo to wsiadłem na rower i pojechałem do pracy.
Oddychałem na pół gwizdka, bo ból nie pozwalał zrobić pełnego wdechu.
Po pracy wracając do domu, dojechałem tylko do pierwszego skrzyżowania i pozostałem 5 km prowadziłem rower, bo po prostu się dusiłem na rowerze.
Ból już minął, oddycham normalnie, więc za rok znów jedziemy :)


Kategoria długie trasy



Komentarze
huann
| 19:33 czwartek, 13 sierpnia 2020 | linkuj Tradycyjnie dołączam z rowerowym kibicowaniem - i kibicuję z wpisów dołączaniem!
Trollking
| 20:15 poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | linkuj Trzymam kciuki, żeby się udało :)
Bitels
| 17:18 poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | linkuj Dzięki Tomek. Postaram się regularnie wstawiać wpisy, ale nie obiecuję. Padam na ryj.
Trollking
| 18:04 piątek, 7 sierpnia 2020 | linkuj Gratulacje :) Fajna relacja - mam nadzieję, że już teraz wrócisz tu do regularności. Nie muszą to być od razu codziennie trzy stówy :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!