Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 127.00km
  • Czas 08:02
  • VAVG 15.81km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa na Podlasie dzień czwarty.

Wtorek, 16 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 4

Rano padał deszcz, więc siedzieliśmy w domku i czekaliśmy aż przestanie. O 9 można było wyruszyć w dalszą drogę. Filip bardzo chciał dojechać tego dnia do Choroszczy. Jakoś nie byłem pewien, że byłby to w stanie zrobić, ale czas pokazał że synuś to mały Terminator:) W Ostrowi Mazowieckiej Zaopatrzył się w Lidlu w swoje „dopalacze” tzn. batony mister choco, zjadł rogala z malinowym nadzieniem, po czym ruszyliśmy w ostatni etap podróży. Jest już po żniwach, pola zaorane i rolnicy nawożą pola obornikiem, co Filipowi nie bardzo odpowiadało, ale mówiłem mu: „wdychaj synek to świeże powietrze, bo w Łodzi tego nie będzie”. Za Ostrowią teren był już bardziej pofałdowany, więc Filip wypróbowanym sposobem, podjazdy pokonywał ze śpiewem na ustach. Za Mężeninem na łące spotkaliśmy w jednym miejscu ponad 40 bocianów, a na odcinku ok 500 m naliczyliśmy ich ponad 70 sztuk. Filip był zachwycony, ale najbardziej podobały się mu pasące się na łąkach krowy. Gdy je mijaliśmy, krzyczał do nich: „mućki, muuuuuu”. Jadąc dalej w pewnym momencie śpiewaliśmy już razem: „ my jesteśmy krasnoludki” i takie tam... Gdy dojechaliśmy do Jeżewa Starego, okazało się, że remont, a raczej budowa drogi jest o wiele poważniejsza niż myślałem i musieliśmy objechać Narew dookoła zamiast jechać prosto w kierunku Białegostoku. Jadąc przez Pszczółczyn, Waniewo dziwiłem się jak wiele się tu zmieniło na lepsze, od czasów kiedy zaczynałem swoją przygodę z rowerem. Wyasfaltowane drogi, ładne wiejskie domy i zadbane gospodarstwa. Robiło się już późno i powoli zapadał zmrok. Po dojechaniu do miejscowości Baciuty, skręciliśmy w lewo w kierunku Choroszczy. W tym momencie mieliśmy przejechane 115 km. Nie chciałem ryzykować jazdy z dzieckiem przez nieoświetlone wsie, więc zadzwoniłem do brata, który przyjechał z Chroszczy i zabrał Filipa i jego rower samochodem do siebie, a ja już sam dojechałem rowerem do mojego rodzinnego miasteczka. Licznik wskazał 127 km. Gdy dotarłem do domu brata, Filip był już nakarmiony i rozmawiał z córami Michała (mój brat). Uściskom nie było końca, przecież nie widzieliśmy się prawie 3 lata.

Następnego dnia zabrałem dzieciaki do letniej rezydencji Branickiego, gdzie obejrzeliśmy zabytkowe wnętrza Pałacyku, zrobiliśmy krótki spacer po parku i wróciliśmy do domu.

Kolejnego dnia zabrałem Filipa do Białegostoku. Połaziliśmy po białostockich plantach, wśród fontann, pospacerowaliśmy po terenie Pałacu Branickiego i zabytkowym ogrodzie, którego aranżacja jest teraz zmieniana na bardziej pasująca do czasów, w których żył Jaśnie Pan Branicki.


To był ostatni dzień pobytu u rodziny. Następnego dnia dojechaliśmy rowerami na dworzec w Białymstoku i pociągiem z przesiadką w Warszawie dojechaliśmy do domu, do Łodzi.


Kategoria Z filipem



Komentarze
Bitels
| 14:38 sobota, 17 września 2011 | linkuj Michał, dziękuję za słowa uznania w imieniu swoim i Filipa. Na wyprawę mieliśmy tylko 4 dni i dlatego trasę zaplanowałem jak mogłem. Jednak z braku czasu nie mogliśmy obejrzeć ciekawych miejsc po drodze jak Twierdza Modlin czy zwiedzić dokładniej Puszczę Kampinoską.

Filip jeździ na prawdę dużo, praktycznie po szkole i odrobieniu lekcji siada na rower i wraca dopiero wieczorem do domu. Od dwóch lat planujemy wyprawę po zamkach krzyżackich w Polsce, ale z braku urlopu i kasy musimy ją odłożyć na później. Może w następnym roku...
Pozdrawiam i dziękuję.
wilk
| 22:48 piątek, 16 września 2011 | linkuj Gratulacje wyprawy - i duże słowa uznania dla Filipa; jak za młodu tyle jeździć to aż strach myśleć jak będzie cisnął jak dorośnie :))

Tereny na jazdę z dzieckiem sensownie dobraliście, nie męczą tak jak bardziej pagórkowate, nie spowodują szybkiego zniechęcenia, które w przyszłości mogłoby poskutkować dłuższą niechęcią do roweru; grunt to sensownie stopniować wysiłek.
Bitels
| 10:00 piątek, 2 września 2011 | linkuj Dzięki Yacek. Jestem bardzo zadowolony z postawy Filipa na wycieczce. Zachował się jak wytrawny sakwiarz:) Nie marudził, nie narzekał na komary, po prosty można z nim konie kraść, oczywiście na rowerach:)
Yacek
| 06:17 czwartek, 1 września 2011 | linkuj Niesamowicie dzielny ten Twój chłopak. No i gratuluję wypadu. Wschód to mój ulubiony region na wycieczki rowerowe. Niestety czas nie pozwala. Mogę tylko pozazdrościć.
Do Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki masz niedaleko - tam naprawdę warto pojechać. Polecam i pozdrawiam!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!