Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bitels z miasteczka Łódź. Mam przejechane 27689.96 kilometrów w tym 2.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bitels.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z moją Anią

Dystans całkowity:1473.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:108:30
Średnia prędkość:13.58 km/h
Maksymalna prędkość:42.40 km/h
Liczba aktywności:118
Średnio na aktywność:12.49 km i 0h 55m
Więcej statystyk
  • DST 8.20km
  • Czas 00:26
  • VAVG 18.92km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zrzutka dla Bitelsowej na skuter elektryczny.

Sobota, 14 stycznia 2023 · dodano: 14.01.2023 | Komentarze 7

                       Zrzutka dla Bitelsowej na skuter elektryczny.

Jak część z Was wie, Bitelsowa moja życiowa partnerka pięć lat temu miała amputowaną nogę.
Często wracam myślami do czasów, kiedy razem jeździliśmy rowerami. Były to chwile, które nam obojgu dawały masę radochy.







Szczególnie nocą po mieście lubiliśmy wspólną jazdę.
Niestety w 2016r. , Ania zaczęła mieć kłopoty z prawą nogą, która mocno ją bolała. Zaczęło się tzw. chromanie, czyli częste przystawanie podczas chodzenia i inne komplikacje.
Doprowadziło to do tego, że w grudniu 2017r, musiała zgłosić się do szpitala i następnego dnia amputowano jej nogę z powodu krytycznego niedokrwienia kończyn dolnych, tzw. choroby Buergera, która jest o tyle niebezpieczna, że z czasem grozi śmiercią.
Nie będę tu wstawiał zdjęć w jakim stanie miała prawą stopę przed amputacją. Dość, że powiem iż stopa sczerniała, a noga od kolana w dół była zimna jak u trupa.
Po amputacji, dzięki znajomym z forum podrozerowerowe.info, od których dostaliśmy pomoc finansową, mogliśmy rozpocząć starania o zakup protezy.
Udało się, ale po kilku tygodniach zaczęły się kłopoty z drugą nogą. Dwa palne zrobiły się czarne i znów Bitelsowa musiała zgłosić się do szpitala, gdzie na izbie przyjęć odpadł jeden z martwych palców. Decyzja lekarzy mogła być tylko jedna. Amputacja dwóch palców w drugiej nodze. Lekarze nie zszyli rany pooperacyjnej, licząc na to, że rana sama się zabliźni, co miało powodować, że Ania będzie miała lepsze podparcie przy chodzeniu na protezie. Niestety, ze względu na zaawansowaną cukrzycę, rana bardzo długo się goi. Trwa to już półtora roku i nadal trzeba zmieniać opatrunki. I co najgorsze, na tych dwóch amputacjach na pewno się nie skończy.
Cała ta sytuacja nie daje już nadziei, że Bitelsowa stanie jeszcze kiedyś na protezie, dlatego pojęliśmy decyzję o zbiórce kasy na skuter elektryczny.



Dzięki takiemu skuterowi Ania byłaby bardziej samodzielna, a ja nie musiałbym z jęzorem na brodzie wozić jej wózkiem inwalidzkim.
Dlatego zwracam się do Was z prośbą w miarę możliwości o wpłaty na zrzutkę na taki skuter. 
Link do zrzutki
Głupio mi o to prosić, ale nie mamy innego wyjścia. Koszt takiego skutera to ok 14500zł. Do tej pory udało się zebrać połowę kwoty.
Moglibyście zapytać, dlaczego nie staramy się o refundację zakupu przez PFRON. Tak, można by się o to starać, ale po pierwsze nie ma gwarancji, że PFRON zrefunduje taki zakup, a po drugie przy refundacji PFRON pokrywa tylko ok. 60% kosztów. Resztę trzeba zapłacić z własnej kieszeni, a nas na to nie stać.
Dla zainteresowanych podaję jeszcze link do filmu z historią Ani. 
Proszę Was również o wstawienie w Waszych wpisach na BS linku do tej historii. Pozwoli to na to, żeby więcej osób go zobaczyło.
Razem z Bitelsową prosimy Was o wpłaty na taki skuter. Bardzo ułatwi to Ani życie. Dziękujemy za wszelką pomoc.








Kategoria Z moją Anią


  • DST 0.80km
  • Czas 00:10
  • VAVG 4.80km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot Forumowy.

Piątek, 18 maja 2018 · dodano: 21.05.2018 | Komentarze 4

No i stało się. Pojechaliśmy z Anią na zlot forum podrozerowerowe.info w Krasicach koło Przemyśla.
W przeddzień wyjazdu Ania bardzo przeżywała cały wyjazd. Nie wiedziała, czy sobie poradzi w podróży, czy da sobie radę już na miejscu i takie tam.
W końcu w piątek przed 5 rano pojechaliśmy na dworzec Łódź Fabryczna.
Na dworcu przejęło nas dwóch ochroniarzy ( tzw. asysta), którzy byli odpowiedzialni za dostarczenie nas do drzwi wagonu.
Pociąg, którym jechaliśmy do Warszawy Zachodniej, gdzie mieliśmy mieć przesiadkę na pociąg do Przemyśla, nie był przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych, dlatego Ania aby wejść do wagonu musiała skakać na jednej nodze po wąskich schodkach, żeby zająć miejsce w przedziale.
Napisałem do kolegi, który jechał tym samym pociągiem w innym wagonie, że jesteśmy już w pociągu. Przyszedł z kilkoma innymi kolegami przywitać się z nami. 
Na dworcu Warszawa Zachodnia okazało się, że nie działają windy na peronach i musieliśmy jechać na dworzec Centralny.
Tam przejęli nas kolejni ochroniarze, którzy sprawnie przetransportowali nas na peron, z którego odjeżdżał pociąg do Przemyśla.
I znów pociąg nieprzystosowany do osób niepełnosprawnych i kolejne niebezpieczne skakanie po schodkach wejściowych.
Podróż minęła w miarę szybko. Obsługa pociągu pomogła w miarę bezpiecznie wyjść z pociągu i na peronie przejęła nas kobitka w mundurze ochroniarza i pomogła wyjść z dworca. Razem z nami przeszli koledzy z rowerami przez jakieś bramki, dzięki temu nie musieli taszczyć rowerów po schodach.
Przed dworcem czekał już na nas forumowy Dziadek Laura. Zapakowaliśmy się do auta, po drodze zrobiliśmy zakupy i ruszyliśmy do bazy zlotu w Krasicach do Perły Sanu.
Zajęliśmy domek nr 3. Z zewnątrz nie robił wrażenia, ale w środku warunki były całkiem - całkiem.
Kuchnia w pełni wyposażona, kibelek, prysznic, ciepła woda. Część sypialna też znośna.

Po zakwaterowaniu Ania musiała odpocząć, a ja poszedłem zobaczyć się z ludźmi z forum.
Fajnie było zobaczyć znajomych i jeszcze niepoznanych.
Wieczorem obowiązkowe zlotowe ognisko.
Ania nabrała odwagi i nie czuła się wyobcowana, dzięki sympatycznym koleżankom o kolegom z forum.
Widać było, że cieszy się z wyjazdu.
Czas przy ognisku mijał miło, kolejni forumowicze, dojeżdżali jeszcze późno w nocy.



Poszliśmy spać po północy, ale spaliśmy mało. jakiś ptasiek siedział na drzewie koło naszego domku i świergolił jak najęty.
Tej nocy spaliśmy może 2 godziny.
I jak to w domu czasem bywa, Ania o 6 rano w sobotę mówi:
- Pawciu, może byśmy się tak kawy napili?
- Ależ oczywiście kochanie.
I żeby pięć razy nie chodzić zrobiłem też śniadanie.

Od rana w bazie zlotu ruch.
Ludzie ruszali na wycieczki rowerowe po okolicy, inni szykowali się na spływ kajakowy, a jeszcze inni odpoczywali spędzając czas na nic nie robieniu.
My też leniuchowaliśmy.


Po południu zaczęły się powroty z wycieczek i spływu.



Wieczorem zbiórka na tzw. zlotową panoramkę, czyli grupowe zdjęcie uczestników zlotu.



Wieczorem kolejne zlotowe ognisko. czas na rozmowy o rowerach, wyprawach i nie tylko.
Lubię tą atmosferę wspólnoty. Życzliwi ludzie i ciepło nie tylko od ogniska...
W pewnym momencie podszedł do mnie Transatlantyk i mówi:
- Paweł tą skarbonkę to zabierasz dziś, czy jutro?
Nie spodziewałem się. Wspaniali ludzie po raz kolejny zrobili zrzutkę na protezę dla Ani.
Wzruszenie odebrało mi mowę. Tyle razy forumowicze już nam pomogli i dalej to robią.
Jesteście wspaniali, na Was kochani każdy może liczyć w trudnych chwilach.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę i poszliśmy spać, bo następnego dnia rano kolega odwoził nas na dworzec do Przemyśla.
Noc minęła szybko, rano pakowanie i powrót ze zlotu.
Aby odciążyć samochód kolegi przy wyjeździe z bazy, jechałem jego rowerem przez kilkaset metrów. No dobra, trochę też prowadziłem, bo niektóre podjazdy były konkretne.
Dzięki temu zaliczyłem gminę na rowerze :)
W Przemyślu czas na pociąg minął szybko. Bardzo ladny budynek dworca zrobił na nas duże wrażenie.



Powrót pociągiem to niemiła przygoda.
Załoga konduktorska jadąca z Przemyśla, powiedziała nam, że nie mają platformy ułatwiającej osobie niepełnosprawnej wjazd do wagonu. Ania znów musiała skakać na jednej nodze po schodkach. Kolano przez to nadwyrężyła i mocno zaczęło ją boleć.
Kiedy Ania już prawie weszła do wagonu, jeden z leniwych konduktorów powiedział:
- O, ta pani nie ma nogi.
Nie wiedziałem, czy ślepy, czy głupi.
Kiedy dojeżdżaliśmy do Krakowa, poszliśmy do kibelka i tam stała złożona platforma.
Tym baranom z obsługi nie chciało się jej rozkładać i dlatego powiedzieli, ze nie mają jej w pociągu.
W Krakowie zmieniła się załoga konduktorska. Zupełnie inni, życzliwi ludzie.
Nie dość, że rozłożyli platformę w Koluszkach, gdzie mieliśmy przesiadkę, to jeszcze skontaktowali się z załogą pociągu, który miał nas dowieźć do Łodzi, aby pociąg przyjechał na peron, na którym wysiedliśmy z pociągu z Przemyśla.
Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do Łodzi.

Podsumowanie:
Mimo tego, że głosowaliśmy na miejscówkę zlotu nad Jeziorskiem, to nie żałujemy.
Perła Sanu to ośrodek mający swój niepowtarzalny klimat, położony na uboczu ma swój urok.
Podróż koleją z osobą niepełnosprawną to porażka. Przewoźnicy kolejowi są kompletnie nieprzystosowani do przewozu osób na wózkach, a to co piszą na swoich stronach internetowych to bujda na resorach.
Załogi konduktorskie, albo nie mają sprzętu, albo po prostu kłamią, że go nie mają.
Są też wyjątki, jak ta załoga jadąca od Krakowa. Pełen profesjonalizm i życzliwość.
Podziękowania:
Dziękujemy wszystkim koleżankom i kolegom z forum za miłe spotkanie, rozmowy i wspólnie spędzony czas, śmiechy, żarty i wygłupy.
Dziękujemy Jackowi za transport do bazy i na dworzec.
Dziękuję ze swojej strony za miłe przyjęcie Ani na zlocie. Bardzo ją to podbudowało.
Dziękujemy za zbiórkę pieniędzy na protezę dla Ani.
Do zobaczenia za rok.






Kategoria Z moją Anią


Na zlot rowerowy.

Niedziela, 21 maja 2017 · dodano: 24.05.2017 | Komentarze 5

Nadszedł wreszcie dzień wyjazdu na zlot forum podrozerowerowe.info.
Ze względu na chorobę Ani, nie mogliśmy jechać rowerami, więc wybraliśmy opcję PKS.

Pakowanie dzień przed wyjazdem to zły pomysł, ale udało się wszystko zabrać.
W piątek 19.05 wróciłem z pracy o 12.30. Ania była jeszcze w ZUSie na komisji.
Wróciła do domu o godzinie 13, a o 14.00 mieliśmy autobus do Radomska, więc tempo wariackie.
Zamówiliśmy taryfę i jedziemy na dworzec.
W pewnej chwili zdałem sobie sprawę, że nie zabraliśmy wcześniej przygotowanych śpiworów.
Fala gorąca zalała mój sklerotyczny mózg i mówię do Ani zmartwiony:
- Aniu, zapomnieliśmy śpiworów.
Ale zaraz joby dostanę - pomyślałem.
Nie było już czasu, aby wracać do domu, bo nie zdążylibyśmy na autobus.
Ania chwilę pomilczała i wybuchła śmiechem. Ja zbaraniałem.
- Co jest - pomyślałem. Zamiast ciskać pioruny, zwymyślać mnie od starych sklerotyków, to ona się śmieje.
- Spoko Pawciu, jedziemy na hardcora - powiedziała Anuszka i całą drogę na dworzec śmiała się, jakby ujarana była.
Dobrą mam kobitę. Inna to by się ciskała i psułaby humor.

Podróż do Radomska i potem do Krzętowa przebiegła spokojnie nie licząc wybuchów śmiechu z powodu zapomnianych śpiworów.
Kiedy doczłapaliśmy się na miejsce, życie zlotowe już się "kręcło". Przywitaliśmy się z forumowiczami, którzy już przyjechali i poszliśmy zainstalować się w wynajętym domku.



Obiadek.


Forumowy baner.


Droga prowadząca do domków i pola namiotowego.


Przez długą podróż Ani noga mocno spuchła i chodzenie sprawiało jej dużą trudność. Musiała odpocząć.
W domku jak wcześniej było wiadomo nie było pościeli. My śpiworów nie mamy. Zebraliśmy więc 3 narzuty z łóżek, poskładaliśmy w jedno i mieliśmy prowizoryczny niby koc.

W tym czasie przyjeżdżali kolejni rowerzyści.
Ania trochę odpoczęła, więc poszliśmy na główny punkt programu, czyli ognisko zlotowe.
Ludzi cała masa. Niektórych rozpoznałem ze zlotu na Mazurach w Łękuku Małym, niektórych poznałem ze zdjęć z forum, ale spora część ludzi była mi nieznana.
Nie przeszkodziło to w miłym spędzeniu czasu. Ania też się wyluzowała, bo przed wyjazdem miała obawy, czy będzie tam zaakceptowana. Śpiewy, rozmowy, żarty i wygłupy przy zlotowym ognisku trwały do późna. My poszliśmy do domku przed 3 rano.
Pomysł z niby kocem zdał egzamin. Było ciepło i nawet komfortowo.
Wstaliśmy ok 9 rano.

Poranek w sobotę.

Kawa, śniadanie, toaleta i dalej w spanie. Obudziliśmy się o 15, wyszliśmy do ludzi.
Część rowerzystów pojechała na zlotową wycieczkę po okolicy, inni wybrali się na spływ kajakowy po Pilicy.

O 18 zebraliśmy się na forumową tradycyjną panoramkę.







Wieczorem grilowanie, śpiewanie i rozmowy.








Niedzielny poranek, jak to zwykle na zlocie bywa, pod znakiem pakowania i przygotowań do powrotów do domu.
My z Anią też zwinęliśmy się rano i poszliśmy na przystanek, skąd mieliśmy dojechać do Radomska i dalej do Łodzi.
Niestety okazało się, że rozkład jazdy na e - podrozniku jest nieaktualny. Przynajmniej w niedziele.
Zaczęliśmy się zastanawiać jak dojechać do Radomska. Próbowaliśmy złapać stopa, ale trafialiśmy tylko na miejscowych jadących do kościoła. W końcu mówię do Ani:
- Anuszku kładź się na asfalcie, podnieś kulę, którą się podpierasz, może ktoś się zatrzyma.
Mimo niewesołej sytuacji, humor nas nie opuszczał.
W tym czasie chyba większość forumowiczów opuściła już zlotową miejscówkę.
W końcu uruchomiliśmy rodzinę i brat zięciunia zgodził się po nas przyjechać.
W końcu już na spokojnie po 1,5 godzinie dotarliśmy do domu.

Podsumowanie:

Mimo, że nie mogliśmy przyjechać na zlot rowerami, to i tak jesteśmy mega zadowoleni.
Dla Ani, był to pierwszy zlot forum. Początkowo miała obawy, czy się odnajdzie na zlocie, a teraz chciałaby jeszcze :)

Miejscówka super. Lubię takie zadupia. Mają niepowtarzalny klimat.
Dziękujemy Krzyśkowi za organizację. Mistrzostwo świata.

Dziękujemy też wszystkim, których znaliśmy wcześniej i tym których poznaliśmy dopiero na tym zlocie.
Za rok, kiedy Ania już wyzdrowieje, przyjedziemy rowerami.

Było pięknie...


Kategoria Z moją Anią


  • DST 0.80km
  • Czas 01:02
  • VAVG 77:30min/km
  • Aktywność Chodzenie

Emeryci na spacerze :)

Niedziela, 5 marca 2017 · dodano: 05.03.2017 | Komentarze 8

Piękna pogoda, więc mimo chorób i kontuzji jakie trapią mnie i Anuszkę, wyszliśmy przynajmniej na spacer.
Tempo masakryczne. Anię noga bolała, że musieliśmy przystawać co kilkadziesiąt metrów, moje połamane żebra chrupały przy każdym kroku. Szliśmy jak stare dziadki do kościoła :)
Będziemy trenować, żeby na starość wyścigów z balkonikami nie urządzać. To dopiero byłby ubaw.
Jak zwykle Anuszka na takich spacerach poprowadziła mnie do czarodziejskiego sklepu, który bardzo lubi. Sklep z różnymi pierdołami. Od wyciskarek do soku, po patelnie, formy do ciast itp.

Wracając przechodziliśmy obok miejsca typowego dla Łodzi :)

Doszliśmy do wniosku, że póki co jedyną zdrową rzecz, jaką ma Ania to

Grunt to dobry humor. Nie poddajemy się i ze wszystkimi klątwami walczymy zawzięcie.


Kategoria Z moją Anią


  • DST 14.89km
  • Czas 00:53
  • VAVG 16.86km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rower polityczny.

Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 02.10.2016 | Komentarze 25

Cóż, nadszedł dzień kiedy po raz pierwszy wziąłem udział w jakiejś demonstracji.
Sprawa ustawy antyaborcyjnej dotyczy nas wszystkich.
Nie jestem ani za ani przeciw. Jestem za prawem do wolnego wyboru przez każdą kobietę, ich mężów, partnerów.
Każdy ma własną wolę i własne sumienie, które w żaden sposób nie powinno być ograniczane przez nikogo. Szczególnie w tak prywatnej i osobistej sprawie jak aborcja.
Nie jestem ani za PIS'em ani za PO ani za żadną inną partią. To bagno mnie nie interesuje, jednak popieram każdego, kto jest przeciw ograniczaniu praw i wolności obywateli.
Tak więc pojechaliśmy z Anuszką na Piotrkowską, przez którą miała przejść demonstracja.
Tak się zaczęło.

Anuszka pilnie wszystkich obserwowała.

Czoło demonstracji prowadzili motocykliści.

Policjanci też chyba byli "za", bo wszyscy poubierani na czarno :)

Za motocyklistami jechała platforma ze szczekaczką.


Za platformą szli wszyscy uczestnicy.


Córka, wnuczek i babcia też byli.

I Anuszka też już babcia.

Przy placu Schillera mijaliśmy demonstrację, a raczej małą demonstracyjkę zwolenników ustawy.
Nieliczne w większości starsze osoby wykrzykiwały o mordowaniu dzieci, słowem nie wspominając o kobietach, które te dzieci rodzą.
Bardzo to było nieprzekonujące.

Nawet zagranicznicy popierali demonstrację z okien.


Na demonstracji było kilka tysięcy osób. Widać, że ludziom coraz bardziej nie podoba się to co robi rząd w sprawach, które dotyczą bezpośrednio obywateli tego kraju.
Z Anią też wzięliśmy w tym udział, bo mamy córkę i syna, których ta sprawa też będzie dotyczyć.

No i oczywiście Kubuś :)

Wątpię czy takie demonstracje coś dadzą. Niestety rząd robi co chce, nie biorąc pod uwagę zdania ludzi. Jednak myślę, że trzeba pokazywać co się myśli o projektach ustaw. W tym kraju nie obowiązuje prawo islamskie, ani katolickie ani żadne poza tym, które ustala konstytucja i MĄDRY rząd, którego w Polsce od dawna niestety nie ma.
Uprzedzając komentarze powiem, że nie zamierzam z nikim polemizować, nikogo przekonywać, uświadamiać i pouczać. Każdy ma prawo do swojego zdania i ja to zdanie szanuję.


Kategoria Z moją Anią


  • DST 10.20km
  • Czas 00:43
  • VAVG 14.23km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Randka z Anuszką.

Niedziela, 25 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 4

No i stało się :) Wybrałem się z Anuszką na randkę. Najpierw na zakupy do Biedry, potem Park Julianowski.

Kiedy dojeżdżaliśmy do parku Ani wpadła mucha przez nos do gardła. Przez to dostała kataru ( Anuszka, nie mucha ) i ciągnęła gila :)

Jakoś nie miała ochoty na robienie zdjęć i ciągle mi uciekała z kadru.

Chcieliśmy kupić sobie gofry, ale jak zobaczyliśmy cenę 10zł/szt. to sorry.
Anuszka wyjęła z sakwy jogurty z Biedry po 69gr/ szt. i było git :)

Było fajnie. Dość ciepło, pogoda ładna i pańcia zadowolona.

To w tym foodtracku widocznym na zdjęciu tak zdzierają za gofry.
Wróciliśmy do domu, obiad i odpoczywamy :)


Kategoria Z moją Anią


  • DST 7.10km
  • Czas 00:42
  • VAVG 10.14km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test roweru Anuszki po wymianie napędu.

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 3

Po wczorajszym remoncie roweru Ani, czas na testy :) Mieliśmy tylko myknąć kawałek, bo Ania po operacji kondycji nie ma praktycznie żadnej. Pojechaliśmy do Parku Julianowskiego. Ludzi cała masa, a że od wczoraj ruszył w Łodzi rower miejski to i rowerzystów zdecydowanie więcej. Rower Ani sprawuje się ok. Wymieniłem kasetę, łańcuch, kółka napinacza łańcucha i środkową zębatkę korby. Wszystko działa jak należy. Trzeba tylko sprawdzić piastę, bo wyczułem lekki opór w czasie kręcenia kołem.


Wróciliśmy w dobrych humorach do domu. Teraz Ania musi codziennie zacząć jeździć, aby kondycję odzyskać do lata.
Zamówię jej nowe sakwy crosso i będzie można pomyśleć o jakiejś wyprawce :)

Jak widać moja strawa już działa :) Musiałem zresetować fona i wreszcie gps działa jak należy :)


Kategoria Z moją Anią


  • DST 9.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 18.62km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakupowo, bezśniegowo.

Sobota, 9 stycznia 2016 · dodano: 09.01.2016 | Komentarze 0

Dzień zaczął się leniwie. Zanim zebraliśmy się do wyjazdu było prawie południe :) Biały syf znika. Anuszka kupiła sobie buty. Zakupy z nią to czysta przyjemność. Nie wybrzydza, nie ogląda tysiąca par butów. Rachu ciachu i buty kupione. Trwało to może z 10 min.
Potem zakupy w bliższym Kauflandzie, a że dopiero pod marketem zauważyłem, że mam ułamany kluczyk od zapięcia, to musiałem czekać, aż Ania sama zrobi zakupy. 
Weekend, mmmm. Lubię to!


Kategoria Z moją Anią


  • DST 17.30km
  • Czas 01:07
  • VAVG 15.49km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spacerek jak po Syberii.

Sobota, 2 stycznia 2016 · dodano: 02.01.2016 | Komentarze 0

Zimno to mało powiedziane. Człowiek jeszcze nie przyzwyczaił się do takich mrozów, więc jazda to była jakaś hujnia z patatajnią.
Pojechaliśmy z Anuszką na zakupy do Kaufla, a potem na rynek, gdzie Ania kupiła sobie pierwszą od lat czapkę:)
Zmarzliśmy strasznie. Ania w stopy, ja w palce rąk. Kurdę aż bolało. Muszę kupić jakiś ciepły namordnik, bo policzki też dostały za swoje.


Kategoria Z moją Anią


  • DST 14.59km
  • Czas 00:51
  • VAVG 17.16km/h
  • Sprzęt UNIBIKE VIPER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwieźć Anuszkę do pracy.

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 11.10.2015 | Komentarze 0

Pojechałem z Anią do Kaufla, a potem do Castoramy po brykiet. Ja pie^&lę znowu ta je^%$na zima :(


Kategoria Z moją Anią